Rowerowe podróżowanie

Jedni wsiadają w samochód i jadą. Inni szukają biletów na samolot. Jeszcze inni „ściskając w ręku kamyk zielony” wskakują do pędzącego pociągu i zostawiają za sobą codzienność. Są jednak i tacy, którzy rezygnują z tych tradycyjnych środków długodystansowego przemieszczania się i wsiadają na rowery.

Oczywiście, nie zaleca się podróżować w ten sposób

Oczywiście, nie zaleca się podróżować w ten sposób „z marszu”, bo możemy wtedy spodziewać się z całą pewnością, że po jednym dniu jazdy (o ile uda nam się dojechać) będziemy tak obolali, że nie zechce nam się nawet patrzeć na rower. Zaczynamy od treningu – najlepiej zacząć go kilka miesięcy przed planowanym wyjazdem. Wtedy sprawdzimy, jak funkcjonuje nasz organizm, ustalimy, jaką preferujemy prędkość i jakie ustawienia roweru są dla nas najwygodniejsze.

Musimy także zaopatrzyć się w sprzęt – może się okazać, że nasz rower nie jest najlepiej dostosowany do planowanych ukształtowań powierzchni (przecież nie wjedziemy kolarką do lasu, a po szosie nie będziemy męczyć się z góralem!) i wtedy możemy wprowadzić w nim pewne ulepszenia (np. inne opony). Ważny będzie też bagażnik – czy bierzemy tylko sakwy, czy również namiot, śpiwór i karimatę.

Wtedy musimy wybrać bagażnik dostosowany do uniesienia konkretnej wagi i zaopatrzyć się w odpowiednie linki mocujące bagaż. Ułożenie wszystkich rzeczy na bagażniku jest naprawdę bardzo ważne, jeśli chcemy w ogóle ruszyć miejsca, a potem nie zmagać się z „bujającym tyłem”. Oczywiście koniecznie trzeba pomyśleć o odpowiednim stroju rowerowym – podstawą jest kask! Dodatkowe udogodnienia to rowerowe spodenki, rękawiczki, oddychające koszulki. Niektórzy mogą to uważać za zbędne szpanowanie, ale naprawdę te rekwizyty znacznie ułatwią i uprzyjemnią jazdę. Po takim przygotowaniu nie pozostaje już nic innego, jak tylko wsiąść na rower!